Listonosze z Wrzeszcza i Oruni Górnej wrzucają listy polecone do skrzynek pocztowych. Za zgodą klientów, ale czy zgodnie z prawem?
- To udogodnienie dla klientów, którym nie chce się chodzić na pocztę - tłumaczy pracownica Urzędu Pocztowego przy ul. Krzemowej na Oruni.
Do mieszkańców Oruni Górnej od kilku dni docierają pracownicy poczty, którzy proponują im podpisanie stosownej deklaracji. Trzeba podać swoje dane osobowe, w tym numer PESEL. Deklaracja upoważnia listonosza do wrzucenia "poleconego" do skrzynki. Na Oruni podpisało ją już ponad sto osób.
- Podobną usługę zaproponowaliśmy też mieszkańcom Wrzeszcza - mówi Stefan Urbanowicz, dyrektor Rejonowego Urzędu Poczty w Gdańsku. - To dzielnice, gdzie ludzie sami prosili o takie rozwiązanie.
Skorzystało z niego trzy, cztery procent klientów. Listonosz wrzuca "polecony" do skrzynki tylko wtedy, gdy odbiorcy nie ma w domu.
Deklaracja jest dobrowolna, nie dotyczy też przesyłek poleconych od urzędów, które płacą poczcie dodatkowe 1,8 zł za specjalne potwierdzenie odbioru. Ale zwykły list polecony też jest droższy od normalnego - kosztuje przecież 3,2 zł za przesyłkę do 20 gramów. Płacąc więcej, zawieramy z pocztą umowę, że list zostanie dostarczony odbiorcy. Czy poczta, namawiając klientów do podpisania deklaracji, nie łamie tej umowy?
- Nie przerzucamy na klientów odpowiedzialności za zagubienie listu - mówi dyrektor Urbanowicz. - Przecież nikt ich nie zmusza do podpisania deklaracji, to ich decyzja.
Próbowaliśmy wypełnić deklarację w Urzędzie Pocztowym przy ul. Długiej. - Nie ma takiej usługi - odpowiedziała pani w okienku. - Jak żyję i pracuje na poczcie, list polecony musi być potwierdzony przy odbiorze. Jak odbiorcy nie ma, listonosz zostawia awizo.
DLA GAZETY WYBORCZEJ
GRZEGORZ NOWOSIELSKI, Biuro Obsługi Klienta Centralnego Zarządu Poczty w Warszawie
Ta usługa jest znakiem czasów, ludzie nie mają czasu chodzić na pocztę. Ale wszystko odbywa się zgodnie z prawem. W umowie doręczenia listu poleconego są aż trzy strony. Klient-odbiorca ponosi niewielkie ryzyko, że list wrzucony do skrzynki zaginie. To jego prawo. Natomiast klient-nadawca otrzymuje stosowne potwierdzenie. List jest droższy od zwykłego, bo nadawca nie ponosi odpowiedzialności za sytuację, gdyby przesyłka nie została doręczona. Tak więc poza procedurą doręczenia taki list traktowany jest jako polecony.
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ŁĄCZNOŚCI
z 15 marca 1996 r. w sprawie warunków korzystania z usług pocztowych o charakterze powszechnym
§ 2. Ilekroć w rozporządzeniu jest mowa o: (...) 4) poleconej przesyłce listowej (liście poleconym) - rozumie się przez to list przyjęty do przewozu i doręczenia za potwierdzeniem nadania, wyodrębniony w przewozie i doręczany za pokwitowaniem odbioru.
§ 11. Listy opłacone i oznakowane jako polecone, przekazane podmiotowi bez uzyskania potwierdzenia nadania, traktowane są jak listy zwykłe.
§ 47. (...) 2) List polecony może być włożony do skrzynki do doręczania korespondencji, jeżeli żądanie takiego sposobu doręczania listów poleconych zostało zgłoszone przez adresata na piśmie w placówce oddawczej.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Trójmiasto (m) 2002-03-11
|